Sunday 27 April 2014

Od czego tu zacząć...

Po pierwsze to chyba od wyjaśnienia co się ze mną działo...
Na poczętku marca wróciłam do Anglii, w Polsce było wspaniale, z rodziną, tradycjami świątecznymi, maminymi i babcinymi obiadkami. Jednak trzeba powoli wracać do rzeczywistości. Wiele miałam do zrobienia. Zaczęło się od przeprowadzki, poznawania okolicy, ludzi. Potem były sprawy papierkowe. Cały czas opiekując sie Nadusią. A na koniec okazało się, że muszę - właściwie nie muszę - ale wypada wrócić do pracy. Okazało się, że osoba, która była na moim miejscu z dnia na dzień zrezygnowała z pracy, a ja chciałam wykorzystać sytuację i poprosić o zaakceprowania elastycznych godzin pracy w zamian za wcześniejszy powrót do pracy. Udało się jednak kosztem Nadii bo jeden miesiąc mniej będe z nia 24 h/dobę 7 dni w tygodniu. Cóż zrobic jak peniądze nie rosną na drzewach, a szkoda bo teraz byłoby ich bez liku jako, że tutaj na południu Anglii już wszystko staje się coraz bardzoej zielone - jak te dolary :) Ostatnie dwa tygodnie spędziłam jeszcze z rodziną. Postanowiłam, że muszę pojechać na Wielkanoc i koniec. Szkoda tylko, że ten czas tak szybko miną.
Bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze. Zaraz będę je dokładnie przeglądać jeszcze raz.

Ja same widzicie i pewnie rozumiecie nie było ani chwili na haftowanie. Może teraz jak wszystko powoli wraca do normy w wolnej chwili uda sie postawić pare krzyżyków.
Mam taką bardzo gorącą nadzieję.

Na razie pozdrawiam Was serdecznie!!!

1 comment:

  1. Trzymam kciuki za wszystkie zmiany i rewolucje! Na pewno szybko poukładacie sobie wszystko, przyzwyczaicie się do nowego miejsca, pracy itd. :)

    ReplyDelete