Wednesday 14 December 2011

...

Blog nosi nazwę "W wolnej chwili..." Ale cóż z tego jak wolnych chwil jest tak niewiele, bynajmniej w moim przypadku. Po pracy i całej reszcie reszcie obowiązków czyli tak około godziny 23 może 24 nie mam już siły na nic. Miałam dziś straszny dzień. Nawał zadań w pracy potem w tempie błyskawicy do szkoły, a po szkole znów w biegu pędziłam na autobus, żeby dotrzeć do domu. Padnięta jak pies Pluto po zabawie z Kaczorem Donaldem usiadłam i myślałam, że nie wstanę. Włączyłam telewizor, żeby coś grało bo nie lubie jak jest zupełnie cicho jak jestem sama w domu, odwróciłam głowę i zobaczyłam małą zieloną torbę, którą sama ze sobą przytaszczyłam i zapomniałam o nij kompletnie. Jak otworzyłam, to aż zapachniało Świętami. To była właściwie jest moja mała żywa, najprawdziwsza w świecie choineczka :) Taka mała, niepozorna, ale na pewno będzie ozdobą podczas tegorocznych Świąt. Niestety jeszcze jej nie ubrałam bo na razie po pierwsze nie miałam kiedy, a po drugie to nie mam w co... Nawet sama taka bez ozdób jest ładna, popruszona śniegiem prezentuje się wspaniale :)

No comments:

Post a Comment